Ten film to dla mnie majstersztyk przede wszystkim dzięki postaci Goeringa zagranej 'oskarowo' przez Briana Coxa.
Poza tym na wyróżnienie zasługuje Alec Baldwin,potem aktor grający żydowskiego psychologa Gilberta oraz pułkownika Andrusa-naczelnika wiezienia.

Kaltenbrunner nie był za ciekawa postacią na tym procesie i nie potrafił się bronic(świadek obrony Rudolf Hoess?!) a wobec ogromu dowodów jakie były przeciwko SS to nawet nie było jak.
Poza tym posadzono go w 'zastępstwie' Himmlera-był już skazany kilkanaście razy w momencie wejścia na sale.
Autor grający jego role jest przede wszystkim za ładny i zbyt młodo wyglądający a reszta podsądnych tez bywa niepodobna np.Rosenberg.

Kontrowersyjny wobec dzisiejszej wiedzy jest watek Sauckela i Speera-
jednego zbira powieszono a drugiego ludzkiego nazistę,humanistę skazano za podobne zbrodnie tylko na 20 lat wiezienia.
Jak to aparycja jest ważna przed sadem dowodzi również przykład Juliusa Streichera...który tylko wydawał brukowa gazetkę.

Mimo to najlepszy fabularny film jaki widziałem na temat procesu.
Z 'fajnych','dramatycznych' momentów dodałbym jeszcze do filmu
scenę(opisana przez Karola Małcużyńskiego) kiedy cala sala śmiała się z Goeringa zaraz przed projekcja filmu o obozach.